Åšlubne - na dwa!

21:55 0 Comments A+ a-

Witam urlopowo :)

Trwa drugi tydzień odpoczynku od pracy zawodowej. Oczywiście nie odpoczywam za dużo, nie mam na to czasu. Jestem w trakcie malowania mieszkania i porządków mieszkaniowo-działkowych. Pogoda dopisuje, mój humor też ma się bardzo dobrze. Baterie naładowane.

Korzystając z wolnego wieczoru postanowiłam odkurzyć też bloga. Przed urlopem nie zdążyłam. Poza tym musiałam trochę odczekać żeby móc pokazać kolejne prace o tematyce ślubnej do momentu kiedy będzie już "PO" imprezie/imprezach.

Na pierwszy ogień idzie butelka. Zamówienie realizowane w ekspresowym tempie (niecały tydzień, bez dwóch dni). Dodatkowym utrudnieniem było ozdabianie pełnej butelki - do tej pory ozdabiałam puste butelki z przeznaczeniem na różne trunki. Jak się okazuje robienie pełnych butli jest to nieco trudniejsze. Po pierwsze butelka jest cięższa i trudniej ją utrzymać, wymaga to większej precyzji i siły w rękach, po drugie wymusza większe skupienie się nad wykonywaną czynnością i wymaga uwagi, żeby przypadkiem butelka nie wypadła, nie spadła, nie zbiła się. Bo szkoda, bardziej niż zawsze.

Butelkę na początku odmoczyłam w wodzie (letniej, nie gorącej), potem usunęłam etykietki oraz resztki kleju (z pomocą wacika i zmywacza do paznokci), a następnie umyłam wodą z płynem do naczyń. Po takim przygotowaniu pomalowałam na biało i okleiłam papierem ryżowym żeby uzyskać ciekawą strukturę. Motywem dekoracyjnym są róże - poszłam w klasykę, która zawsze się sprawdzi. Na końcu przy pomocy konturówki zrobiłam napisy. Dodatkowo wykonałam zawieszkę, która miała informować nowożeńców o osobie, która im taką butelkę sprezentowała. Z opisu wynika, że wszystko poszło szybko i sprawnie. Oczywiście, że nie. Namęczyłam się bardzo żeby niczego nie spaprać w pośpiechu i nie zawieść mojej koleżanki, która takie zamówienie złożyła.

Efekty poniżej,

pozdrawiam
Tami














Åšlubnie - na raz!

21:46 3 Comments A+ a-

Witam :)

Miło się "odpoczywało" od blogowania, ale trzeba w końcu powrócić na łono blogosfery.

Okazja do tego trafiła się dwa miesiące temu, kiedy to pośpiesznie i na ostatnią chwilę (jak zwykle) robiłam kuferek ślubny. Tym razem bardzo długo zajęło mi wymyślenie kolorystyki i wybieranie serwetki pasującej do koncepcji. Jak się potem okazało niepotrzebnie tak nad tym rozważałam, bo w trakcie prac koncepcja ewaluowała i zmieniała się co kilka dni.

W efekcie powstał kuferek całkowicie odmienny kolorystycznie od wszystkich innych, które do tej pory robiłam. Fajnie jest czasami odejść od swoich ulubionych kolorów albo barw "bezpiecznych" i użyć czegoś co zwykle nie pojawia się w głowie jako pierwsze.

Elementem stałym są reliefy, więc taka całkiem innowacyjna nie jestem. Co ja na to poradzę, że lubię pobawić się konturówką.

Jestem zadowolona z tego kuferka. Młodzi też :)

Pozdrawiam,


Tami