Moje życie z kotami

13:42 12 Comments A+ a-

"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde

Zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy. Koty są bardzo ważną częścią mojego życia. W dzieciństwie w domu rodzinnym były 3 koty: bezimienny szarak i 2 czarne: Węgielek i Murzynek. Ich kocie drogi rozminęły się z moją dość szybko, ale do tej pory pamiętam o nich, bo były to jedyne miauczki, które kiedykolwiek u nas były. Później nastała epoka psów, która trwa do dziś. Z kociakami miałam do czynienia także podczas pobytów u babci. Ku uciesze wszystkich wnucząt babcia miała kotkę, która wydawała na świat urocze kocięta. Wielką frajdą było dla nas ściąganie tych kociaków z drzewa albo ze strychu i zabawa z nimi.

Najważniejszy koci okres w moim życiu zaczął się 6 lat temu. Mój M. i jego współlokatorzy zapragnęli mieć kota, więc M. przywiózł od swojego dziadka małego Tomiego. Zgodnie ze słowami Ernesta Hemingway’a ,,Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego” niedługo potem pojawił się Jerry. W chwili poznania M. miał „na stanie” swojego mieszkania (oprócz współlokatorów) dwa koty: Tomiego i Jerrego, w których zakochałam się równie szybko co w nim. Koty obecnie mieszkają z nami, co mnie bardzo cieszy. Nie wyobrażam sobie bowiem domu bez kotów. Jaki on musiałby być pusty bez tych uroczych, maiuczących sierściuchów.

Teraz kilka słów więcej o bohaterach dnia dzisiejszego, naszych dwóch wspaniałych kociach.

Tomi (zwany także Tomaszem, Tomczykiem, Tomyszem, Szczurykiem, Białą Myszą lub Mordkiem) ma niecałe 7 lat. Większa część jego warstwy zewnętrznej jest biała. Tylko na główce i tylnej łapce ma szaro-czarne ciapki. No i ogon jest innego umaszczenia – prążkowany, czarno-szary z czarnym pędzlem na końcu. Najbardziej uwielbiam jego różowy nosek i różowe puszki na łapkach. Tomi był kiedyś kotem, który chadzał własnymi ścieżkami i nie przepadał za pieszczotami. Zmienił jednak swoje kocie maniery i teraz jest pieszczochem jakich mało na świecie. Mizianie pod bródką i za uszkami to jego ulubione formy kociego masażu. Poza spaniem, które jest największą miłością jego życia (Odpoczywam w dzień po to by móc spać w nocy) lubi ganiać za światełkiem ze wskaźnika laserowego, podjadać liście draceny, przesadzać kwiaty, chodzić po laptopie kiedy piszę maila albo robię inne bardzo ważne rzeczy oraz słuchać muzyki i Noworocznego Koncertu z Wiednia (w takcie którego jego ogonek faluje niczym flaga na wietrze). Podobnie jak inne koty uwielbia wszelkiego rodzaju pudełka, kartony i siatki, do których z lubością się ładuje, przepada także za drukarką, na której lubi sobie pospać. W zimie ochoczo zlizuję skroploną wodę z okien. Tomi jest także miłośnikiem seriali kryminalnych, meczów siatkówki i dobrej literatury. Najczęściej oddaje się tym drobnym życiowym przyjemnościom na moich kolanach lub brzuchu, im dłużej tym lepiej. Wraz ze wzrostem czasu leżakowania zwiększa się także jego rozmiar. Po godzinie kot wydłuża się dwukrotnie, stąd też określenie Jego Rozciągłość Tomi. Tomasz jest ryzykantem i lubi piesze wycieczki. W przeszłości miał w zwyczaju zeskakiwać z balkonu – lotem trzmiela dostawał się na parapet sąsiada a stamtąd na trawnik, po czym odchodził blok na około i ustawiał się pod drzwiami do klatki schodowej czekając aż ktoś z domowników łaskawie po niego zejdzie. W naszym mieszkaniu nie ma takich możliwości, ale dzięki jego śmiałym ucieczkom na balkon obok miałam okazję zapoznać się z nową sąsiadką i musiałam zainstalować na swoim balkonie tarczę antyucieczkową. Tomuś jest niesamowicie towarzyskim kotem i ładuje się na kolana każdemu, kto nas odwiedzi. Nie pyta przy tym czy ktoś ma na to ochotę czy nie, ważne, że on lubi być głaskany przez obce ręce. Krótko mówiąc Tomek jest najwspanialszym białym kotem na świecie.

Mówiłem, że się tu zmieszczę.

Trochę bardziej w prawo, jeśli można.

Tomi i ekipa szczurków (Bolek, Lolek i Tolek)

Na drukarce mam najlepsze sny

Widzę Cię!

Sama słodycz

To kiedy na te grzyby idziemy?

Pomidor - najlepsza odpowiedź na każde pytanie.

Pan i Władca, czyli praca na wysokościach

Przyczajony tygrys, uśpiony smok.


Jerry to nasza druga pociecha. Mówimy na niego Jerrosław, Jerryk, Czarna Kota, Książę Ciemności, Myszu, Szpieguś. Podobnie jak Tomi ma niecałe 7 lat. Miał być czarny, ale Matce Naturze nie do końca to wyszło, bo na szyi ma mały biały śliniaczek (bardzo mały, ale jest). Wszyscy zachwycają się także jego małym kiełkiem, który wystaje z mordki jak się uśmiecha. Najdłuższą wycieczkę swojego życia przeżył za młodu jadąc pociągiem w plecaku koleżanki, która przywiozła go do Poznania. Od tego momentu stał się kotem rasy kanapowej. Przynależność do tej rasy w jego przypadku objawia się dwojako. Po pierwsze najczęściej śpi zawinięty na różne sposoby na kanapie, fotelu lub łóżku. Najlepsi gimnastycy świata wypadają przy nim blado. Druga miłość do kanapy objawia się w chwili grozy. Dzwonek domofonu, dzwonek do drzwi lub odkurzacz powodują znaczne przyśpieszenie kota. Zwalnia on dopiero w kanapie, do której włazi od tyłu i spędza tam urocze popołudnie (stąd ksywka Książę Ciemności). Kiedy na stole nie pojawi się pachnący obiad wychodzi z wielką gracją, rozciąga zastane kości i ochoczo daje do zrozumienia, że miałby chęć skosztować tego co mamy na talerzu. Jerry zdecydowanie jest smakoszem wśród kotów. Uwielbia kurczaka pod każdą postacią (także tego z KFC). Ma też swoje kocie smakołyki np. oliwki i popcorn (który potrafi wyciągnąć łapką z miski). Jego zamiłowania kulinarne powodują, że jest największym żebrakiem w naszym domu. Tak długo będzie się ocierał o mojego M. i szturchał jego rękę, aż dostanie coś do degustacji. Jerruś jest typem Szpiega z Krainy Deszczowców. Od samego rana może się snuć za moimi nogami, z pokoju do kuchni, z kuchni do pokoju, z pokoju do łazienki i tak w nieskończoność. Lubi wiedzieć co się dzieje w domu, a nóż widelec będą coś dawać jeść pod prysznicem. Mówię o nim kot łazienkowy, ponieważ lubi sobie w łazience posiedzieć na pralce, w koszyczku, na półce albo wskoczyć na kabinę prysznicową. Każdy kot ma 7 żyć, Jerry z pewnością ma ich więcej, o czym świadczy fakt, iż w pogoni za muchą wypadł przez okno kuchenne. Wrócił po 2 miesiącach, trochę wytarmoszony, ale zdrowy i w jednym kawałku. Myszu może konkurować z Tomaszem o miano największego pieszczocha w domu. Uwielbia mizianko po brzuchu, grzbiecie i za uszami, podczas którego wygina się na wszelkie możliwe sposoby. Zdecydowanie jednak jest kotem-śpiewakiem z doskonale sprawnym aparatem mruczącym. Kołysanka-mruczanka włącza mu się bardzo szybko. W lecie wraz ze swoim kumplem Tomim balkonuje i zażywa kąpieli słonecznych, najczęściej okupując którąś z doniczek. Jerry jest z pewnością najcudowniejszym czarnym kotem na świecie.
  
Ale mam gryzaczek

Też potrafię być poważny

No co? Ja tylko wącham

Gdzie jest koteczek?

Tomi ma szczurka, mam i Ja!

Mój Ci on (kocyk)

Ta mozaika pół centymetra do przodu.

Tą macierzankę to nie ja... no wiesz, ja grzeczny jestem.
I dwa zdjęcia grupowe:

Balkonowanie w wersji zimowej

Leżenie synchroniczne na czas

12 komentarze

Write komentarze
Bożenna
AUTHOR
17 lutego 2013 14:12 delete

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twoje Tami opowiadanie o kotach. Masz talent pisarski.
Uwielbiam koty. Twoje są przeurocze.

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
17 lutego 2013 18:22 delete

Dziękuję Bożenko za te komplementy. Od dłuższego czasu myślałam o napisaniu kociego posta na bloga i dziś przy okazji Dnia Kota pojawiła się idealna okazja, by plany te zrealizować. Ja również uwielbiam koty, wszystkie bez wyjątku, ale swoje dwa najbardziej.

Reply
avatar
Dragga
AUTHOR
17 lutego 2013 19:59 delete

Przesłodziachy! Ja także nie wyobrażam sobie już dnia żeby nie przytulić się do mojego sierściucha ;)

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
17 lutego 2013 21:03 delete

Jakbyś pewnego dnia zapomniała przypadkiem o przytuleniu kota to on z pewnością Ci o tym przypomni. Koty są bardzo wymagającymi pieszczochami.

Reply
avatar
Anna
AUTHOR
17 lutego 2013 22:30 delete

Świetny post! Też chciałbym mieć takiego pieszczocha!

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
18 lutego 2013 09:04 delete

Dziękuję :) O takiego pieszczocha nietrudno. Wiele kotów czeka na nowy dom i swojego człowieka.

Reply
avatar
Kejti
AUTHOR
18 lutego 2013 22:22 delete

Tami, świetnie się czytało Twoją opowieść o kotach! zdjęcia świetne! super fajna parka z Tomiego i Jerrego :))) no i mnie zainspirowałaś, żebym u siebie też napisała o swoich czterołapych przy okazji ich święta...

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
19 lutego 2013 09:43 delete

Dziękuję Kejti za te miłe słowa. Cieszę się, że w końcu ja mogłam kogokolwiek do czegokolwiek zainspirować. Twoje dwa Rudencjusze również są urocze.

Reply
avatar
Anonimowy
AUTHOR
2 marca 2013 09:58 delete

A ja przeczytałam...i chcę z powrotem mojego kota :) oddajcie mi Jerrego...oddajcie mi Jerrego :):) Plamka na pewno się z nim zaprzyjaźni (hihi)

Reply
avatar
sefora
AUTHOR
2 kwietnia 2013 15:05 delete

Witaj! czytaj tekst o kotach miałam wrażenie, że czytam o swoich kotach ( a mam ich wiele) najbardziej udomowione to Maisha (arystokracja kocia - main coon) i dwa dachowce czarny Stefan i grafitowy Wypas. Pozdrawiam Cię serdecznie
P.s mam też śliczne maleństwo zdjęte z drzewa w Nowy Rok i chętnie znalazłabym mu nowy dom, bardzo przyjacielska i przytulanka.

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
2 kwietnia 2013 15:24 delete

Dziękuję za komentarz i życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego domu dla jednego z kociaków.

Reply
avatar
Tami
AUTHOR
2 kwietnia 2013 15:25 delete

Jerrego nie oddam :P

Reply
avatar